naw0jka
Dawca krwi
Dołączył: 03 Mar 2014
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Pon 13:57, 09 Lis 2015 Temat postu: Wilczy miot autorstwa S. Andrew Swann |
|
|
Może zacznę od inspiracji bo od tego też zaczyna autor:)
Elfen Lied – serial manga, gdzie przebrnęłam przez 5 odcinków i miałam dość. Nie żeby było to coś zbyt strasznego aby oglądać, ale ten rodzaj rozrywki po prostu do mnie nie przemawia. Było tam dużo krwi, rozczłonkowanych ciał, scen z rozczłonkowaniem ciał w roli głównej, biegające nagie kobiety, związane w krwi po torturach kobiety i to wszystko co wymieniłam było w każdym odcinku, dlatego w ciągu jednego 20 minutowego odcinka niewiele pojawiało się fabuły bo nie było po prostu na to czasu. Za to pojawia się próba gwałtu i molestowanie seksualne 13 letniej dziewczynki. Pomijam fakt, że każda postać jest narysowana jak nieletnie dziecko. Co do fabuły mamy ośrodek eksperymentów genetycznym, kobiety zmutowane z rogami, piękne nagie, z niewidzialnymi dodatkowymi 5 rękoma, które to właśnie tak łatwo rozrywają ciała i wydłubują oczy z mentalnością dziecka/dobrze wytresowanego psa. Jedna kobieta/mutant ucieka i zachowuje się jak 3 letnie dziecko, chyba, że coś ją uderzy i wtedy zachowuje się jak robot do siekania ludzi. Ma rozdwojenie jaźni i tak jako kobieta/dziecko powtarza tylko jedno słowo, a jako zabójczymi mówi płynnie. Główny profesor z ośrodka jest nazywany przez te istoty tatą, bo jak nas uświadomił w trakcie jednego z odcinków mutanty nie mogłyby przetrwać tortur psychicznie bez jednej osoby, która byłaby przyjazna, której by "ufali".
A więc do książki zabierałam się jak do jeża...
S. Andrew Swann to tak naprawdę Steven Świniarski, wg wiki swoje dorosłe życie spędził Greater Cleveland. Nie wiem czy wcześniej mieszkał gdzieś niedaleko, czy to nazwisko skłoniło go do poszukiwań informacji o terenach słowiańskich, niemniej jednak rzecz dzieje się w dawnych Prusach pod panowaniem zakonu krzyżackiego na początki 13 wieku. Mamy wilczycę jako eksperymentalna broń zakonu, która ucieka. Ma rozdwojenie jaźni i jako człowiek zachowuje się dziecinnie i jest wstanie powiedzieć raptem kilka słów, a jako wilczyca mówi płynnie i rozczłonkowuje ludzi którzy staja na jej drodze. Mamy próby gwałtu i molestowanie nieletnich. Swojego Pana nazywa swoim bogiem. Jakby nie patrzeć powiązanie do Elfen Lied jest wyraźne.
Na całe szczęście książka okazuje się dużo ciekawsza, ma więcej fabuły. Mamy tu do czynienia z retrospekcjami, które dużo ubarwiają lekturę. Mamy rozwój bohaterów i dylematy etyczno-egzystencjonalne, ale nie na tyle silne by zanudzić, czy zmienić formę książki na dramat psychologiczny. Postacie bogu dzięki są konsekwentne.
Z jednej strony można się spodziewać, że sceny nadużyć seksualnych i zabójstw zrobią z tej książki mroczna pozycję, ale autor nie opisuje tych obrazów, nie eksponuje szczegółów tylko zaznacza, że miały miejsce. Do tego dziecinność głównej bohaterki (w czasie jak jest człowiekiem) oraz szlachetność głównego bohatera rodem z Disneya mieszają równowagę.
Przeczytała książkę, ze zdziwieniem stwierdzam że była całkiem ciekawa i nawet mogę ją polecić!
Na kolana mnie nie powaliła (ale ja z wiekiem chyba zrobiłam się wybredna:-p), ale na pewno jest interesującą pozycją.
P.S. Okładka polskiego wydania jest od czapy i nieciekawa.
Post został pochwalony 1 raz
|
|