|
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 15:23, 29 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Mała prośba podajcie tytuły
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 1:59, 28 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
podpisuję się pod prośbą
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 15:16, 29 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Ostatni fragment to książka Vivi Anny - Demon Dreamer
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 17:56, 07 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
Mam jedną niedawno czytaną może mniej związana z paranormalnością, ale i tak świetna. Meg Cabot "Poszła na całość" dokładnie 2 momenty. Jeśli ma ktoś książkę to od strony 168-178, a drugi 215-223. Polecam całą książkę i większość książek autorki Anderson Evangeline.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 20:58, 07 Lut 2012 Temat postu: |
|
|
vampires_love napisał: | Mam jedną niedawno czytaną może mniej związana z paranormalnością, ale i tak świetna. Meg Cabot "Poszła na całość" dokładnie 2 momenty. Jeśli ma ktoś książkę to od strony 168-178, a drugi 215-223. Polecam całą książkę i większość książek autorki Anderson Evangeline. |
Pierwszy fragment (żeby Ci, co nie mają książki też mogli poczytać):
"- Nie ruszaj się przez chwilę - powiedział, kiedy chciał mu się wyrwać. - Masz pianę na nosie.
Lou z przerażeniem zdała sobie sprawę, że za sobą ma tylko zlewozmywak, a przed sobą Jacka Townsenda, i nie była zbyt szczęśliwa, kiedy nagle jej twarz znalazła się między jego dłońmi.
A najgorsze było to, że Lou miała okazję zerknąć na jego twardy, szczupły brzuch. Gorzej, na ciemną linię włosów, która prowadziła przez ten brzuch od piersi w dół, aż znikała pod jego dżinsami, niczym strzałka wskazująca jakiś ukryty skarb. Szlak przyjemności, jak zawsze nazywała to zjawisko Vicky.
Oczywiście, szlak przyjemności Jacka był czymś, co Lou już wcześniej widziała. Ale nigdy z tak bliska. Zawsze na ekranie i z odległości kilku rzędów...
Lou najwyraźniej nie byłą jedyną osobą, która zdała sobie sprawę z nagłej i dramatycznej zmiany atmosfery w pokoju. Jack, trzymając jej twarz w swoich dużych dłoniach, popatrzył na nią z takim samym zaciekawieniem, jakie zauważyła, zanim
przewróciła go na śnieg... Zanim ją pocałował.
Lou poczuła drgnienie czegoś, co nie było strachem, ale nie było też podnieceniem. Serce waliło jej ciężko o żebra, słyszała swój własny oddech, krótki i urywany. Mimo to zdążyła całkiem przytomnie pomyśleć, że wcale nie chce, żeby to się stało.
- Jack - powiedziała dziwnie niepewnym głosem. - Nawet o tym nie myśl. To się nigdy nie uda. Ja nie chcę wiązać się z kolejnym zaabsorbowanym sobą aktorem.
- Myślisz, że ja chcę się wiązać z kastrującą przemądrzałą babą? - spytał znacząco.
I wtedy, uporawszy się z tą kwestią, pocałował ją mocno w usta.
Lou poczuła, że ten pocałunek, podobnie jak pierwszy, wywołuje dreszcz, który przeleciał jej po kręgosłupie niczym kolejka górska. Nagle okazało się, że lgnie do niego, czując każdy guzik tej flanelowej koszuli przez własną koszulę. Ciepło promieniowało
od niego, ciepło wędrowało do jej podkurczonych palców u nóg i wracało w górę, po drodze robiąc sobie przystanki na zwiedzanie we wszystkich głównych punktach erotycznych. Ledwie się powstrzymywała, bo miała ochotę owinąć nogi wokół jego bioder i zawołać: Bierz mnie! Niczym Marlena Dietrich w...
Zaraz. Czy to była Marlena Dietrich? O Boże, kogo to obchodzi?!
Chwycił ją za ramiona i delikatnie odsunął od siebie.
- Używałaś szczoteczki do zębów Donalda? - zapytał. A przynajmniej tak jej się zdawało, bo naprawdę była zanadto oszołomiona, żeby go dobrze zrozumieć.
- Oczywiście - powiedziała. - A ty nie?
A potem przyciągnął ją do siebie, tym razem obejmując ramionami i popychając w stronę zlewu. Woda chyba już się przelewała. Ale co ją to obchodziło. Trudno przejmować się
czymkołwiek, kiedy jest się całowanym tak głęboko i namiętnie.
Aż trudno było wierzyć, że on jej nie cierpi, kiedy całował ją w taki sposób.
I trudno było pamiętać, że to osoba, którą lubi najmniej ze wszystkich ludzi na świecie, skoro jego pocałunki budziły w niej takie doznania... Jakby była najpiękniejszym stworzeniem, jakie kiedykolwiek chodziło po tej planecie. Jack jej pragnął.
Dawał jej to do zrozumienia naprawdę dobitnie. Jack pragnął jej, Lou Calabrese, mimo że była bez makijażu, za to w męskich kalesonach. I owszem, może i była jedyną kobietą w promieniu setek kilometrów, ale on jej pragnął, czuła to bardzo wyraźnie.
Nie było żadnych wątpliwości: Jack Townsend miał na nią ogromną ochotę.
A ona z radością skłonna była przyznać, że ma wcale nie mniejszą. I kogo to w ogóle obchodziło, że facet romansował na prawo i lewo i miał awersję do stałych związków? Ważne, jak się dzięki niemu czuła! Jego język wyczyniał teraz takie sztuczki, że ach... A jego ręce wędrowały coraz niżej, aż do samego dołu flanelowej koszuli Lou. Potem, po nagiej skórze powędrowały znowu w górę i zaczęły wprawnymi ruchami głaskać jej piersi. Lou, która ledwie doszła do siebie po tym pierwszym, zwalającym z nóg pocałunku, znów osłabła. Nagle wydało jej się, że dłużej nie zdoła ustać.
Ale to nie miało znaczenia, bo Jack chyba zrozumiał. Chwycił ją za biodra i uniósł lekko, tak że usiadła na krawędzi zlewu, rozkładając szeroko nogi. Podciągnął jej koszulę -Jack Townsend nie będzie sobie zawracał głowy guzikami - i na szczęście okazało się, że teraz jej sutki znalazły się dokładnie w zasięgu jego natarczywych warg.
Pierwszy palący dotyk tych ust sprawił, że Lou omal nie wpadła do zlewu pełnego gorącej wody i mydlin. Na szczęście, zdążył ją podtrzymać. Dzięki Bogu, bo wydawało jej się, że świat nagle przewrócił się do góry nogami. To znaczy, na pewno się przewrócił skoro zrobiła to, co zrobiła: rozpięła rozporek dżinsów Jacka Townsenda.
I nagle ta część jego ciała, którą była w tej chwili najbardziej zainteresowana, zaciążyłajej przyjemnie w dłoni. Jedyna część ciała Jacka Townsenda, której nigdy nie widziała. Teraz miała okazję docenić ją w pełni, jako że reprezentowała sobą wszystko to, czego dziewczyna mogłaby oczekiwać od gwiazdy dużego ekranu, a nawet jeszcze więcej.
Szlak przyjemności Jacka, stwierdziła z zadowoleniem, nie prowadził do rozczarowania.
Jack, jakby nieprzyzwyczajony do tak bezpośrednich pieszczot w tym miejscu — co było trochę dziwne, biorąc pod uwagę doświadczenie jego byłych kochanek - odetchnął głęboko i skrył twarz na szyi Lou. Jego dłoń ześliznęła się w dół, ku rozciągniętej gumce męskich kalesonów, które miała na sobie... Palce Jacka wślizgnęły się między jej nogi i znalazły to gorące, wilgotne miejsce. Lou nie zdołała powstrzymać jęku, kiedy znów ją pocałował. Pomyślała sobie, że gdyby teraz po prostu wzięła go w siebie, przestałaby być „praktycznie" dziewicą. Ta myśl nieskończenie jąpociągała. Prawdę mówiąc, trudno jej się było powstrzymać.
Ale Jack miał chyba inne pomysły. Nagle zdjął ją ze zlewu i trzymając mocno w ramionach, zaczął iść do sypialni. Najwyraźniej nie przepadał za zabawianiem się z kobietami siedzącymi na kuchennym zlewie - innego wyjaśnienia dla tej nagłej decyzji Lou nie znalazła.
Sekundę później położył ją na łóżku Donalda... A potem sam położył się na niej. Nagle poczuła ten szlak przyjemności na swoim gołym brzuchu... Szlak przyjemności i inne przyjemne rzeczy.
A potem ściągał z niej ubranie. Spadła flanelowa koszula. Do widzenia powiedziały obie skarpetki. Na końcu poszły sobie precz kalesony, które ściągnął z niej ostrożnie, przyglądając się uważnie, jak wyłania się spod nich naga skóra.
- A więc jesteś naturalnie ruda - zauważył zachrypniętym głosem, przebiegając palcami przez trójkąt włosów między jej nogami.
- Wątpiłeś? - spytała Lou równie gardłowo.
- Kotku - powiedział - nigdy więcej nie zwątpię w nic, co ciebie dotyczy.
I znów ją całował. Czuła się tak, jakby jedynym powodem, dla którego on pojawił się na tej ziemi, było właśnie to... żeby mógł ją całować. Jednocześnie przebiegał dłońmi po jej nagim ciele, dotykając jej tak, jak Barry nigdy jej nie dotykał. Kochanie się z Barrym było przyjemne, ale było w tym też coś niedbałego. Robili to regularnie, ze trzy razy na tydzień, i zupełnie im wystarczało.
Ale Barry nigdy nie przycisnął jej do zlewu i nie całował tak, jakby od tego zależało jego życie. Barry nigdy nie wydawał takich dźwięków jak Jack, kiedy objęła go ręką, a on schował głowę na jej szyi. Barry nigdy nie sprawił, że poczuła się tak, jakby na całym świecie nie istniało nic oprócz nich. Barry nigdy, w przeciwieństwie do tego, co zrobił teraz Jack, nie zdzierał z siebie ubrania gwałtownym ruchem.
I oto ukazał się w całej glorii - słynny tyłek Townsenda. I przynajmniej na razie należał wyłącznie do niej. Przesunęła dłońmi po jego gładkich pośladkach, a potem bardzo mocno przyciągnęła go do siebie.
Jack zrozumiał i chyba nie potrzebował dalszej zachęty. Sekundę później zatopił się w niej.
Dom. Tylko o tym mogła myśleć Lou. Że po miesiącach, po latach podróżowania nareszcie dotarła do domu. Co było śmieszne, oczywiście, bo Jack w ogóle nie kojarzył się z domem. Jack nie kojarzył się ze spokojem. Z Jackiem człowiek się nie relaksował.
No, może pomijając gotowanie, Jack wcale nie kojarzył jej się z domowymi wygodami.
Ale pasowali do siebie. O Boże, jak dobrze do siebie pasowali!
Jakby ciało Jacka zostało stworzone tylko po to, żeby łączyć się z jej ciałem. Lou nigdy nie przeżyła czegoś takiego. Kiedy zatopił się w niej tak głęboko, że czuła go w samym kręgosłupie, przeżyła doznanie cudownej absolutnej pełni. Dopiero teraz zaczęła czuć się kobietą. W gruncie rzeczy była pewna, że właśnie umarła i poszła prosto do nieba.
Póki się nie poruszył. Tylko odrobinę. Ale i tak tym ruchem wywołał w ciele Lou falę odczuć, których istnienia nawet się nie domyślała. Nagle znowu znalazła się na kolejce górskiej, ale tym razem była to górska kolejka żądzy. Pragnęła, żeby Jack znów się tak poruszył.
Pragnęła poruszać się tak razem z nim...
Wychodząc mu naprzeciw, zdała sobie sprawę z tego, że tak właśnie powinien wyglądać seks, nie jak te suche, mechaniczne ruchy, które wykonywała z Barrym, począwszy od ich pierwszego razu na tylnym siedzeniu chevroletajego matki. Nie, seks to było to - ta wilgotna, gorąca miłość, przypominająca szaleńczą jazdę kolejką, to coś, o czym wszyscy mówili, coś, o czym latami pisała, ale nigdy sama nie poczuła, nigdy nie rozumiała...
Aż do teraz. Teraz już wiedziała. Teraz już zrozumiała, o co to całe zamieszanie, leżąc pod Jackiem Townsendem, z ciałem przytulonym do jego ciała.
Pozostawało jeszcze tylko pytanie, jakim cudem tak długo się bez tego obywała.
A wtedy coś zaczęło się dziać. Coś się w niej piętrzyło — napięcie, które przez mgłę rozpoznawała jako doznanie, które zdarzało jej się przeżywać z Barrym, ale sto razy bardziej intensywne.
Z całą pewnością nie mogła jeszcze dochodzić do orgazmu. Zazwyczaj zajmowało jej to przynajmniej ze dwadzieścia minut, a i to po półgodzinnych igraszkach wstępnych.
Ale coś się jednak działo, wzbierało z jakiegoś miejsca ukrytego w głębi jej ciała, a potem zaczęło rosnąć jak płomień na czubku zapałki.
Tylko że zamiast się wypalić jak zapałka, ten płomień rósł i rósł, i wkrótce był większy niż płomień świecy, większy niż ognisko, niż pożar domu. Nie, to był szalejący pożar lasu; pochłaniał ją i sprawiał, że robiła różne rzeczy, których nie robiła nigdy w życiu, na przykład, zatapiała paznokcie w wart piętnaście milionów dolarów tyłek Jacka Townsenda i wołała jego imię oszalałym głosem, który jednak brzmiał zupełnie jak jej własny głos, aż nagle przelało się przez nią coś, co przypominało ścianę chłodnej błękitnej wody, która ugasiła płomienie i zatopiła ją błogosławionymi falami nieziemskiego spokoju...
A potem Lou otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że po raz pierwszy w życiu udało jej się dojść do orgazmu bez fantazjowania, że jest z kimś innym - na przykład, z tym seksownym facetem z serialu Horatio Homhlower. Nie, doszła sama z siebie - no, może z niewielką pomocą Jacka - i to w rekordowym tempie.
A Jack, jak sobie wkrótce zdała sprawę, o ile wielki ciężar, który runął na nią, mógł stanowić jakąś wskazówkę, też doszedł, niewątpliwie w jakimś momencie jej szalonej ekstazy.
Jedyny znak sugerujący, że jeszcze żyje, to bicie serca, które czuła wyraźnie, bo tłukło się bardzo szybko tuż obok jej własnego.
- Mój Boże, Jack - powiedziała, kiedy wreszcie udało jej się zebrać tyle sił, żeby się odezwać. - Co to było?"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 10:22, 06 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Little_Raven napisał: | Koszulka Raphaela leżała na podłodze, widok jego klatki piersiowej groził utratą kontroli. Przestań, powiedziała sobie. Lecz było trudno nie patrzeć na najpiękniejsze, męskie ciało jakie kiedykolwiek widziała. – Co robisz? – jej głos brzmiał ochryple.
Uniósł brew. – Biorę kąpiel.
- A co z zasadami? – jej palce znalazły się na dole jej koszulki, gotowe ściągnąć przemoczony materiał.
Zrzucił buty, obserwując jak zdejmuje przez głowę ubranie by ukazać bardzo przezorny, sportowy stanik, który nosiła pod spodem. – Możemy o tym pomówić w wannie. – jego głos trzymał w sobie obietnicę seksu, a gdy spojrzała w dół zrozumiała dlaczego. Deszcz zamienił jej czarny stanik w drugą skórę, delikatny materiał obrysowywał jej sutki nie pozostawiając wiele wyobraźni.
- Jestem za. – niezdolna na niego patrzeć i jednocześnie myśleć, odwróciła się plecami i pozbyła butów razem ze skarpetkami, nim ściągnęła stanik. Jej palce były na pasku bojówek, gdy poczuła za sobą jego ciało. Sekundę później ciągnął za węzeł spinający jej włosy. Był zaskakująco delikatny i nie poczuła żadnego bólu. Mokre pasma uderzyły o jej plecy kilka chwil później.
Usta na jej szyi. Gorące. Grzeszne.
Ponownie zadrżała, gęsia skórka uniosła się na jej skórze. – Bez oszukiwania.
Duże, ciepłe dłonie gładziły jej wilgotny tułów sięgając ku górze by objąć jej piersi. Wzdrygnęła się na ten śmiały ruch, jęknęła. – Wystarczy. Zimno mi. – choć dobrze mu szło rozgrzewanie jej od środka.
Więcej pocałunków na jej szyi.
Położyła własne dłonie na jego i przekrzywiła głowę by dać mu lepszy dostęp. Podążył językiem ku dołowi, ścigając kroplę wody która spadła z jej włosów, aż do jej karku i po ramieniu, nim się cofnął. Gdy się wyprostowała, jego kciuki były zaczepione o boki jej spodni.
- Co to, to nie. – powiedziała, odsuwając się. – Najpierw zasady.
- Tak. Zasady są bardzo istotne.
Czekała, aż stanie przed nią, lecz tego nie zrobił. Kąciki jej ust uniosły się i postanowiła, że skoro żyje z niebezpieczeństwa równie dobrze może ryzykować do samego końca. Rozpięła spodnie i jednym ruchem zsunęła je razem z bielizną. Przeszła przez te części garderoby i odrzuciła je na bok. Gdy skończyła, zerknęła przez ramię.
Oczy archanioła były jak kobaltowe błyskawice. Żywe. Pełne energii w sposób, który ogłaszał jego nieśmiertelność. Oddech uwiązł jej w gardle, wiedziała jednak, że jeżeli chce pogrzeszyć z tym mężczyzną, musi stać twardo na ziemi. Posyłając mu szelmowski uśmiech, weszła po stopniach zbudowanych z boku wanny prosto do wody.
- Ooooooh. – Ciekły ogień. Prawdziwy raj. Zanurkowała, a wypływając odgarnęła włosy z oczu.
Stał tam gdzie widziała go ostatnio, obserwując ją tymi niewiarygodnymi oczami. Lecz tym razem nie była zahipnotyzowana. Nie, kiedy miała przed oczami jego ciało dla własnej rozkoszy. Archanioł był zbudowany jak marzenie, jego pierś wyrzeźbiona w mięśnie mężczyzny, który musi być w stanie unieść swój własny ciężar - i więcej - podczas lotu.
Jej wzrok pieścił linie jego piersi, podbrzusza, schodząc niżej. Wciągnęła powietrze i zmusiła swoje spojrzenie do powędrowania w górę. – Podejdź.
Uniósł brew, po czym, ku jej całkowitemu zdumieniu, wypełnił rozkaz. Gdy wchodził do wanny patrzyła na średnicę mocnych mięśni jego ud – jak by to było mieć całą tą siłę wokół niej, gdy zagłębiał się w jej wnętrzu? Jej mięśnie się zacisnęły. Nigdy nie pożądała mężczyzny z taką mocą, nigdy nie była bardziej świadoma swojej kobiecości. Raphael mógł ją złamać jak gałązkę. A dla kobiety urodzonej jako łowca, nie była to groźba… lecz najmroczniejsza pokusa.
Jej ręka zacisnęła się pod wodą w pięść, gdy przypomniała sobie jak sprawił, że się zraniła. Nie zapomniała, nie miała żadnych romantycznych fantazji, że się zmieni, stanie się bardziej ludzki. Nie. Raphael był Archaniołem Nowego Jorku i musi być gotowa na zabranie tego mężczyzny do swojego łóżka. Woda pluskała o jej piersi, gdy usadowił się po przeciwnej stronie, jego skrzydła złożone za jego plecami, a jego włosy od pary zaczęły się kręcić.
- Dlaczego to odwlekasz? - spytała, gdyż widziała jawny dowód jego podniecenia.
- Gdy żyjesz tak długo jak ja – powiedział, jego oczy przymknięte, lecz z pewnością skupione na niej. – uczysz się doceniać nowe doznania. Są tak rzadkie w życiu nieśmiertelnika.
Odkryła, że posunęła się w jego stronę. Objął ramieniem jej talię, przysuwając ją coraz bliżej, aż usiadła na nim okrakiem, podczas gdy on siedział na stopniu tuż pod linią wody. Ułożył ją stanowczo na swoim ciele.
Wciągając gwałtownie powietrze, powiedziała – Seks nie jest dla ciebie nowością. – i zakołysała swoim gorącem na tej jego wyśmienitej twardości. Żadne słowo nie mogło opisać tego co czuła. Tego co jej ciało czuło przy jego.
- Nie. Lecz ty nią jesteś.
- Nigdy wcześniej nie miałeś łowcy? – uśmiechnęła się ukazując zęby, przygryzając jego dolną wargę.
Lecz on się nie uśmiechnął. – Nigdy wcześniej nie miałem Eleny. – słowa były ochrypłe, jego oczy tak poważne, że czuła się jego własnością.
Zawieszając ramiona wokół jego szyi, pochyliła się do tyłu by móc spojrzeć w jego twarz. – A ja nigdy wcześniej nie miałam Raphaela.
W tamtym momencie, miała wrażenie że coś zmieniło się w powietrzu, w jej duszy.
Po czym ręce Raphaela rozłożyły się na dolnej części jej pleców i to uczucie zbladło. Nic, pomyślała, to było nic, poza jej wybujałą wyobraźnią. Była zmęczona, sfrustrowana, tak bardzo zachłanna tego nieśmiertelnego, który nie ukrywał faktu że pożądanie czy nie, może ją jeszcze zabić.
- Zasady. – powiedział Raphael, łapiąc jej wzrok i utrzymując go.
Przycisnęła się bliżej do niego, kontynuując pocieranie się o jego podnieconą długość. Dzisiaj potrzebowała przyjemności, którą Raphael może jej zapewnić. I jeżeli będzie ona zawierała odrobinę zmysłowego okrucieństwa pomieszanego z przyjemnością, niech więc i tak będzie. – Taak?
Unieruchomił jej ruchy tymi swoimi potężnymi rękoma. – Nim to się skończy, będę twoim jedynym kochankiem.
Jej mięśnie zacisnęły się na całkowitą władczość zgromadzoną w tym oświadczeniu. – Nim co się skończy?
- Ten głód.
Problem polegał na tym, że obawiała się iż to szaleństwo nigdy się nie skończy, że spocznie w grobie wciąż pragnąc Archanioła Nowego Jorku. – Tylko wtedy, jeżeli zgodzisz się na moje warunki.
Nie podobało mu się to, jego kości ostro zarysowane pod napiętą skórą. – Mów.
- Dla ciebie również żadnych wampirzych, ludzkich czy anielskich ciasteczek. – wbiła mu paznokcie w ramiona. – Nie będę się tobą dzielić. – może być zabawką, lecz była zabawką z pazurami.
Jego wyraz twarzy rozpłynął się, te kobaltowe oczy zabłyszczały w wyrazie satysfakcji. – Umowa stoi.
Zaskoczona, bo oczekiwała kłótni. – Mówię poważnie. Nawet jednego kochanka. Odetnę ręce, którymi cię dotkną, wyrzucę ich ciała, gdzie nikt ich nigdy nie znajdzie.
Wydawał się rozbawiony przez jej makabryczną groźbę. – A ja? Co mi byś wtedy zrobiła? Postrzeliła kolejny raz?
- Nie czuję się winna z tego powodu. – Choć w rzeczywistości czuła. Troszeczkę. – Wciąż cię boli?
Zaśmiał się, a jego czysta przyjemność była jak dotyk. – Ach Eleno, jesteś sprzecznością. Nie, już nie boli. Zagoiło się.
Chciała być twardzielem, lecz ten jego uśmiech robił jej dziwne rzeczy, topiąc ją od wewnątrz. – Więc co podnieca archanioła?
- Naga łowczyni to dobry początek. – przycisnął ją mocniej o swój członek, przytrzymując ją w miejscu, gdy normalnie by się wykręciła. – Moje skrzydła. – powiedział jej, całując jej szyję, znajdując ten wrażliwy punkt tuż ponad jej obojczykiem.
Co sprawiło, że zmiękła i zwróciła mu tą przyjemność. – Skrzydła? – ugryzła delikatnie ścięgna na jego szyi, czując przeciągłe gorąco rozlewające się po jej ciele – sądziła, że chciała krótki, ostry numerek, który rozproszyłby jej myśli na tyle by uspokoić szum adrenaliny, lecz teraz gdy była w jego ramionach, powolny spadek w zmysłowe zapomnienie brzmiał o wiele lepiej.
Gdy nie odpowiedział, zdecydowała by zrobić trochę własnego rozpoznania. Przesuwając jedną ręką, pieściła stanowczo szczyt jego prawego skrzydła. Zesztywniał przy jej ciele, było to
napięcie oczekiwania, ten rodzaj który mówił jej, że albo zrobiła cos bardzo dobrego, albo bardzo złego. Skoro wciąż pulsował pod nią ciepłem i twardością, zdecydowała, że było to jednak coś dobrego i powtórzyła tą czynność. Zadrżał.
- Są seksualnie wrażliwe? – jej oczy się zmrużyły, wsunęła rękę w jego włosy i odczepiła go od swojej szyi. – Ta Sucza Księżna ocierała swoimi skrzydłami o twoje.
Pozwolił jej się trzymać, choć obydwoje dobrze wiedzieli, że w każdej sekundzie mógł się z łatwością oswobodzić. – Tylko w pewnych sytuacjach. – jeden długi palec kreślił koła na jej sutkach.
Trzasnęła go w rękę. – Jakoś tego nie kupuję.
Przesunął palcem do zgięcia jej łokcia, sprawiając że zadrżała. – Czy to jest wrażliwe w normalnych sytuacjach?
- Hmph. – lecz puściła jego włosy i pozwoliła się pocałować jak należy.
Gdy przerwali by nabrać powietrza, powiedział – Tak, są wrażliwe. Lecz wrażliwe jedynie w seksualnym kontekście – czyli przy tobie, nieustannie.
- Jak widać, ponad tysiąc lat uczy co nieco wdzięku. – powiedziała o jego usta. Perfekcyjne usta. Usta, które mogłaby skubać godzinami. – Masz całkiem nieźle gadane.
- Jak na wojownika może i tak.
Była zbyt zainteresowana całowaniem go by od razu odpowiedzieć, jej całe ciało skupione na jego, jej skóra tak wrażliwa, iż myślała że eksploduje. – Wanna?
Pokręcił głową. – Chcę cię zobaczyć w swoim łóżku.
- Kolejny upadły łowca. – wymruczała. – Gdzie jest mydło?
Sięgnął wzdłuż krawędzi podnosząc prawie przeźroczystą kostkę. Gdy namydlił ręce i zaczął nacierać nimi jej ramiona, czysty mocny zapach podobny do jego własnego – woda, wiatr, las – uniósł się nad nią. – Czy tak wiele z nich upada? – spytał, błądząc rękoma w dół by namydlić jej wyeksponowane piersi.
Co sprawiło, że dolna część jej ciała ścisnęła się o kolejny milimetr. – Wampiry są sexy. – droczyła się. – Anioły są zazwyczaj zbyt nadęte by przejmować się ludźmi. Jesteście zbyt skupieni na sobie by ostro się zabawić.
Spojrzał na nią przez rzęsy ciemne od wilgoci, namydlone ręce przesuwające się pod linię wody by robić rzeczy, które z pewnością były nielegalne. – Więc przyda ci się parę lekcji.
Poruszyła się na jego palcach, podburzając go by zrobił więcej. – Tak, proszę.
Podał jej mydło wciąż trzymając swoją drugą rękę w tym samym miejscu, dotykając ją z cierpliwością, której większość mężczyzn nie nauczyłaby się żyjąc nawet i z tysiąc lat. – Więc łowczyni, teraz twoja kolej by mnie czegoś nauczyć.
- Lekcja pierwsza – oświadczenie pozbawione tchu. – zawsze dawaj łowcy to czego chce. – utrzymując jej spojrzenie prowadził ją do nieuchronnego szczytu, namydliła ręce i zaczęła badać jego ciało. Mięśnie, muskuły i siła, był doskonały w każdym calu. – Och! – upuszczając mydło, ścisnęła jego ramiona śliskimi dłońmi, gdy dotknął tego cudownego miejsca, grożąc wymuszeniem na niej wzniesienia się na sam szczyt przyjemności. – Przestań. – szepnęła, a on jej posłuchał… tylko po to by wsunąć w nią dwa palce.
- Rozluźnij się. – powiedział, całując napiętą linię jej szyi. – Odpuść.
Rozluźnić? Podczas seksu? Nigdy sobie na to nie pozwoliła, nigdy od czasu tego pierwszego razu. W swojej niewinności, trzymała tak mocno, że złamała obojczyk swojego kochanka. Lecz Raphael nie był człowiekiem – nie złamie się, nie nazwie jej potworem. I wtedy czysta przyjemność podjęła za nią decyzje. Archanioł wziął jej usta w dzikim pocałunku, pojedynek języków i warg, nawet gdy jego palce wsuwały się w nią mocno i szybko. Doszła w cudownym wybuchu, jej ciało ścisnęło się tak mocno, że aż boleśnie.
W następującej poświacie przyjemności była świadoma Raphaela kończącego mydlenie. Gdy powiedział jej by odchyliła głowę by opłukać jej włosy, zrobiła to z marzycielskim uśmiechem. Mogłaby się do tego przyzwyczaić, pomyślała, odmawiając myślenia o przyszłości. Ponieważ, prawda była taka, długość jej życia mało prawdopodobnie będzie bliska przeciętnego człowieka. Po pierwsze łowcy z reguły wiedli niebezpieczne życie, a ona na dodatek, tropiła oszalałego archanioła.
- Do góry.
Podniosła się, całując Raphaela gdy zrobił to samo. Przebłysk zaskoczenia rozjaśnił jego oczy. – Jak długo mogę liczyć na taką uległość?
- Poczekaj, a zobaczysz. – pozwoliła by poprowadził ją pod prysznic, gdzie spłukał ostatnią mydlaną pianę, nim złapał duży, błękitny jak niebo ręcznik. Wzięła go od niego i wysuszyła się,
przyglądając się jak robi to samo stanowczymi ruchami, które mówiły jej, że nie miał pojęcia co obserwowanie go robiło jej ciału. Intrygujące.
Raphael wyraźnie wiedział jaki był piękny, jaki miał efekt na śmiertelnikach. Lecz widząc go teraz, zdała sobie sprawę że pod tą arogancją nie było próżności – co pasowało do całej reszty, gdy o tym myślała. Zabierz mu wszystkie warstwy cywilizacji, a w jego duszy zostanie wojownik, dla którego wygląd to zwyczajnie kolejne narzędzie w arsenale.
Bez ostrzeżenia otworzył swoje skrzydła, obsypując ją milionami kropel. – Hej! – lecz ona i tak już okrywała się ręcznikiem, sięgając po następny by wytrzeć do sucha jego skrzydła.
Patrzył jak podchodzi. – Same wyschnął.
- Ale czy będzie z tym tyle zabawy? – spojrzała znacząco na jego erekcję, przesuwając miękki materiał po jego skrzydłach z wyjątkową ostrożnością.
- Pospiesz się, Eleno. – kobaltowe błyskawice powróciły. – Jestem gotowy zerżnąć cię w zapomnienie.
O dobry Boże. Upuszczając ręcznik, pociągnęła jego głowę w dół i pocałowała go szaleńczo. Jeżeli brać pod uwagę jego reakcję to mu się podobało. Odsuwając ręcznik, który ją zakrywał, uniósł ją aż założyła swoje nogi na jego talii. Przerywając pocałunek, ruszył w kierunku drzwi łazienki.
– Moja kolej, łowczyni.
Raphael upuścił ją delikatnie na łóżko.
- Miło. – westchnęła na dekadenckie uczucie pościeli na skórze, jej oczy złączone ze spojrzeniem archanioła. Jego wzrok był tak gorąco męski, tak władczy, że zastanawiała się przez ułamek sekundy, czy nie popełniła błędu. Co jeżeli będzie chciał ją na własność? – Miałeś kiedykolwiek niewolnika? – spytała.
Jego wargi uniosły się delikatnie, choć było to rozbawienie stłumione zmysłowym oczekiwaniem. – Wielu. – złapał za jej kostki i rozłożył jej nogi. – Wszyscy byli gorliwi by mi służyć – w każdy możliwy sposób.
Chciała go kopnąć, lecz przytrzymał ją bliżej, jego twarz napięta w sposób prawdziwie seksualny. – Niektórzy z nich spędzili lata ucząc się jak doprowadzić mężczyznę do ekstazy. Wampiry miały setki lat by opanować tą sztukę.
- Drań. – ostra krytyka, choć jej ciało było napięte w oczekiwaniu, jej piersi gorące.
- Jednakże – uniósł ją by zagłębić się w niej jednym silnym pchnięciem. – żadnemu z nich nigdy nie zabroniłem innych kochanków.
Jej plecy wygięły się w łuk, gdy próbowała przyzwyczaić się do wstrząsu jakim była inwazja w jej ciało, skrajne poczucie pełności, bolesne rozciągnięcie w ekstazie. Kiedy w końcu była w stanie wziąć oddech, on wciąż w tej samej pozycji walczył o panowanie nad sobą. – Odnoszę wrażenie, że nie jesteś z tych co się dzielą. – jej głos nie był do końca stabilny.
- Nie jestem. Jeżeli jedna z nich poszła do innego mężczyzny, – zaczął wysuwać się z niej z powolnym namaszczeniem – to tysiące innych czekało, gotowe zająć jej miejsce. Nie miało to dla mnie znaczenia.
Nie była w stanie myśleć, jej całe ciało skupione na miejscu w którym ich ciała się spotykały. Rozsądek został przygnieciony przez obezwładniającą, zwodniczą siłę jego słów.
- Jeżeli weźmiesz sobie kochanka, Eleno – wszedł w nią ponownie, wymuszając na niej krótki wdech. – to, to co mu zrobię stanie się koszmarem dorównującym ludzkiej historii. – dalej już nie było słów, jedynie ruch – śliski ruch ciała o ciało, pchnięcie i odparowanie kobiety i mężczyzny, soczysty, erotyczny wybuch w ekstazę.
Ostatnia rzecz jaką Elena zapamiętała, to myśl, że może nie do końca pojęła siły ich połączonego pragnienia. |
Witam, Jestem nowa i mam takie pytanie. Z jakiej książki jest ten cytaty?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 10:39, 06 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Chyba seria Łowcy Gildii Nalini Singh. No i są chyba jakieś trzy części i nie powiem Ci dokładnie, z której to
A jak się mylę to proszę o poprawienie mnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzikk86
Admin
Dołączył: 11 Paź 2010
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 11:11, 06 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
nelly napisał: | Chyba seria Łowcy Gildii Nalini Singh. No i są chyba jakieś trzy części i nie powiem Ci dokładnie, z której to
A jak się mylę to proszę o poprawienie mnie |
wydaje mi się, że to z pierwszej części ;-) Ale z której by nie było, trzeba ją czytać od samego początku ;-) Jak jak zazdroszczę tym, którzy nie mieli okazji jeszcze czytać tej serii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 18:48, 06 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Dziękuję a uważacie że lepiej czytać tłumaczenie oficjalne czy nieoficjalne ? Jak w tych pierwszych z cenzurą itd?
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzikk86
Admin
Dołączył: 11 Paź 2010
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pią 20:01, 06 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
awokado napisał: | Dziękuję a uważacie że lepiej czytać tłumaczenie oficjalne czy nieoficjalne ? Jak w tych pierwszych z cenzurą itd? |
Ja czytałam tylko nieoficjalne więc nie mam porównania, ale mogę Ci zaręczyć, że tłumaczenie clamare jest genialne i na pewno sie nie zawiedziesz ;-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 12:00, 07 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Cenzury nie ma, ale oficjana wersja (przynajmniej drukowana) ma dużo błędów (literówki itp), poza tym zmienili (przetłumaczyli) niektóre nazwy własne.
Ja czytałam obie wersje w dość dużym oddaleniu czasowym i kolosalnych różnic nie widziałam, choć tłumaczenie clamare jest chybe bardziej dopracowane.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 16:59, 10 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
mrslen napisał: | - To skończy się teraz. Odpychałaś mnie już zbyt długo głupimi wykrętami.
Złapał ją za kark obiema rękami i głaskał kciukiem jej policzki, a jego oczy były wpatrzone w jej.
Jej sutki zabolały i to byłoby na tyle ile była w stanie zrobić, by nie wyciągnąć do niego ręki.
- Nie jestem jednym z twoich chłopców, Victorio. I nie będę grał w tę grę.
W chwili, kiedy się poddała, coś uwolniło się w jej umyśle. Dyszała, a serce dudniło jej w uszach. Żądza spłynęła po niej jak jakaś grzeszna magia, którą powstrzymywała już od zbyt długiego czasu. Nie była pewna czy to była sprawka jej czy jego, ale nie miała czasu na myślenie zanim jej umysł nie zalała krwisto-czerwona fala .
- Michael, czy to ty, to robisz?
- Nie.
Michael przyciągnął ją do siebie.
- Ale ty, tak.
Kiedy ich usta się spotkały, gorąco wezbrało w jej ciele. Jej zmysły były zdrętwiałe, kiedy je od niej oderwał, zanim jej ciało naparło na krawędź jego biurka. Podsadził ją na nim.
Kiedy jego ręce sięgały do je nóg, jego usta sunęły w dół linii jej szczęki. Podciągnął jej spódnicę do góry, zatrzymując się na broni i kaburze doczepionej do uda.
- Wiedziałem, że będzie gdzieś jakiś miała.
Uśmiechnęła się i chwyciła jego ramiona, kiedy on ściągał jej spódnicę do końca. Wcisnął swoje ciało w przestrzeń między nią, wyrywając jej zamek z pomiędzy lamówki, która ich rozdzielała, a jego usta zaatakowały jej szyję chciwymi pocałunkami, które wysyłały dreszcze wzdłuż jej ciała. Znalazł jej puls i lekko go kąsał.
Z każdym ugryzieniem, wydawała z siebie jęk. Za każdym razem, w odpowiedzi jęczał i skubał jej skórę zębami, jakby bycie z nią było dla niego zbyt podniecające.
Złapała za jego pasek i rozpięła mu spodnie. Wewnątrz, zawinęła dłoń dookoła twardej lancy . Zsuwała się w dół bazy jego trzonu, w górę po całej jego długości. Powolnym ruchem, który wywoływał wilgoć na jej dłoni, krążyła dookoła jego główki.
Ścisnęła ją raz i poczuła jego kły , wydłużające się wzdłuż jej szyi.
Doznania doprowadzały ją do drgawek.
Usta Michaela pochwyciły jej, w powolnym, mokrym pocałunku. Jego dłonie uwięziły jej nadgarstki, a potem zarzuciły je za nią. Jedną ręką trzymał je mocno, ale łagodnie w miejscu. Drugą gładził wzgórek ciała przyciśniętego na miejsce do jej gorsetu, który nie był choćby odrobinę luźniejszy niż kiedy zaczynali. Wpatrywał się w jej oczy kiedy zsuwał rękę w dół jej ciała, do biodra, a potem między uda. Jego ręka owinęła się wokoło koronki na jednym biodrze i energicznie ją rozszarpała, a potem powtórzyła działanie na drugim biodrze. Michael odrzucił rozerwane majteczki na bok.
- Poczekaj.
Powiedziała Tori.
- O co chodzi?
- Kondom?
Michael chrząknął.
- Nie mogę przenosić chorób i nie mogę sprawić też, byś zaszła w ciążę.
Kiedy przytaknęła, naparł biodrami w przód, rozsuwając na boki jej nogi, dopóki ich ciała się nie spotkały. Tori sapnęła i pozwoliła swym powiekom opaść. Poczuła dreszcz przyjemności jeszcze zanim Michael użył swojej wolnej ręki, by przytrzymać jej biodra i wejść w nią.
Wykonał kilka pchnięć, a każde z nich niosło z sobą wydobywające się z jego ust jęki, które zmuszały jej ciało do zaakceptowania go. Kiedy jej usta rozwarły się, przeciągły jęk wydobył się z jej gardła. Jej oczy ponownie się zamknęły. Jej nogi zacieśniły się na jego biodrach, a on zanurzył się głębiej. Szarpnęła ręką, by przyciągnąć ramiona Michaela, który cicho warknął. Nacierał na nią, aż ich biodra się spotkały.
Kiedy odchyliła głowę do tyłu i wzięła głęboki oddech, jego usta skierowały się na jej szyję. Alarmy zabrzmiały w jej umyśle, ale jej kark i tak wygiął się ku niemu, jak gdyby utraciła do końca resztki kontroli. Może chciała, żeby ją ugryzł. Każdy fragment jej ciała był naelektryzowany. To nie był ludzki seks i to na żadnym z obszarów wyobraźni. Nie, coś sprawiało, że każdy jego gest był bardziej egzotyczny, jak gdyby byli złapani w żarłoczną magię. Może…
Zanim udało jej się dokończyć myśl, on ponownie na nią naparł. Jego biodra pracowały w silnym tempie, które spychało ją na krawędź. Zęby zadrapały powierzchnię jej skóry wysyłając impuls bólu w górę jej karku wybuchając i dygocąc.
Pragnienie, by wziął jej szyję, było tak wszechogarniające, że groziła jej utonięciem. Od lat pragnęła, by ją posiadł, wyobrażała sobie bycie jedyną kobietą w jego łóżku. Pieprzyć to, co myśleli wszyscy inni.
Zaskamlała.
- Michael, zrób to.
Wypuścił głęboki jęk i zastąpił zęby ustami, które agresywnie ssały jej skórę.
- Proszę, ugryź mnie.
- Nie.
Jego głos był praktycznie warczeniem. Kiedy jego usta zatrzymały się na skaleczeniu, przyssał się mocniej.
Szarpała się, próbując uwolnić ramiona, w chwili kiedy on posłał następny jęk do jej ust.
Przeszyła ją fala napięcia. Praktycznie doszła.
- Proszę.
Wolna ręka Michaela zapętliła się w jej włosach, a potem szarpnęła jej głowę do tyłu i w bok. Dwa małe czubki napierały mocno na jej żyłę szyjną, ale jej nie spenetrowały. Następnie jego język prześlizgnął się wzdłuż jej skóry i lizał jej puls, kiedy jego biodra dalej pracowały.
Ciało Tori dygotało przy nim, spazmem z dołu pępka. Słyszała swoje donośne jęki, ale jej umysł unosił się na orgazmicznych wysokościach, o których ona nie miała wcześniej pojęcia.
To nie było naturalne, czy ludzkie. W iluzji czuła siłę Michaela owijającą się wokół niej jak powiew wiatru. Byli jedną istotą, bezpieczną w tej przestrzeni. Ich przestrzeni.
Wtedy dotkliwie poczuła, że samokontrola Michaela wyślizguje mu się tak, jak gdyby była jej własną. Wiatr smagał za mocno.
Opadła z tej orgazmicznej podprzestrzeni, wracając do jej fizycznej formy, rozbijając się o sapiące żeńskie ciało, spoczywające uwięzione w żelaznym uścisku mężczyzny.
Docisnął swoje czoło do jej czoła i był to pierwszy raz kiedy słyszała go, łapiącego oddech.
- Michael.
Otworzyła oczy, by ujrzeć jego przymknięte powieki.
- Co to było?
Ponownie odrobinę się przybliżył, uśmiechnął się i dał jej lekkiego całusa. Jego dłoń uwolniła jej nadgarstki. Poruszała odrobinę zesztywniałymi ramionami, by sobie ulżyć, gdy jego palce mocno schwyciły ją i odsunęły na bok.
Ponownie ją całował, delikatną pieszczotą ust sprawiał, że chciała stopić się na miejscu .
Odepchnął ją, uśmiechając się do niej z góry.
- To jest właśnie to, za czym tęskniłaś. |
Z jakiej to książki...... Proszę o pomoc!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Scarlett13
Wampirzątko
Dołączył: 13 Paź 2010
Posty: 508
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kielce
|
Wysłany: Wto 17:18, 10 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Blood&sex - 01 Michael
Można znaleźć u [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 20:01, 08 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
taka mała prośba zeby podac tytuly do poprzednich fragmentów
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 20:04, 08 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pią 20:02, 08 Cze 2012 Temat postu: |
|
|
mrslen: - Chcesz żebym cię wypieprzył?
Kiarze było ciężko myśleć. Wszystko co rejestrowała to Malvo, ciemne i niebezpieczne oczy, usta, wykrzywione w chytrym uśmiechu. Nie mogła nie zauważyć jego pożądania. Jego twarda jak skała erekcja wcisnęła się boleśnie w jej nogę, kiedy ułożył się na niej.
- Tak- Szepnęła cichutko.
- Nie słyszę- Mówił tuż przy jej ustach, jego wargi unosiły się o milimetry od niej.
- Tak- Powiedziała wyraźniej.
- Tak, co?
- Chcę, żebyś mnie pieprzył.
- Powiedz to jeszcze raz.
- Chcę, żebyś mnie pieprzył.
- Jeszcze raz- Zażądał, poprawiając się na jej rozciągniętym na blacie ciele.
- Chcę, żebyś mnie pieprzył!- Krzyknęła.
- Już myślałem, że nigdy nie poprosisz- Malvo uniósł dłoń do dekoltu jej bluzki i szarpnął materiał, rozrywając ubranie i odsłaniając nagie piersi. Warknął nisko z głębi gardła, unosząc do nich rękę. Zaczął szczypać i ciągnąć jeden stwardniały sutek, potem przeniósł zainteresowanie na drugi.
Kiara dyszała i wiła się w jego ramionach, gdy on pochylił głowę nad jej ciałem. Jej sutki były już twarde i napięte, boleśnie spragnione jego dotyku, ale gdy w końcu poświęcił im pełną uwagę- wszelkie bolesne odczucia jeszcze się zintensyfikowały. Wciągnął jedną do ust i zaczął przygryzać ją delikatnie. Przeniósł potem zainteresowanie na drugą i zrobił to samo, tym razem gryząc mocniej co tylko jeszcze bardziej rozpaliło Kiarę.
Uwolnił szybko jej ramię i piersi, pchnął ją z powrotem na stół, gdy lekko się uniosła. Chwycił krawędź jej spódnicy i zadarł ją do pasa. Spojrzał na nią, jakby zahipnotyzowany każdym centymetrem jej ciała. Bez słowa wsunął palec pod elastyczną gumkę jej majtek i szarpnął mocno, zrywając z niej bez trudu tkaninę. Z rykiem, rzucił podarty materiał przez ramię. Podążyła za jego wzrokiem i zobaczyła czerwony, wyraźny ślad na biodrze i pachwinie , gdzie zacisnął wcześniej dłoń by zerwać z niej bieliznę. Przesunął palcem wzdłuż linii.
Kiara syknęła przez zaciśnięte zęby, a on w odpowiedzi mocniej nacisnął czerwony znak. Iskierki bólu przeszły przez jej ciało, ale po chwili przekształciły się w spazmy przyjemności, gdy przeniósł palec wzdłuż linii bielizny w dół, aż do jej obolałego krocza.
Przeczesał palcami włoski u zbiegu ud, po czym zjechał jeszcze niżej, rozdzielając jej zawilgotniałe wargi sromowe.
Jęcząc, wiła się na stole, gdy on powoli gładził ją palcami. Wsunął w nią dwa palce, przesuwając je leniwie w dół i górę, czując każdy cal wejścia do jej ciała. Po czym wbił w nią palce do samego końca i wysunął je, i znów wbił i wyjął... Po chwili zabrał je.
- Mmmm, jesteś taka jedwabista. Taka rozpalona. Taka wilgotna- Wymruczał, po czym wsunął sobie palce zawilgotniałe od jej soków do ust. Wylizał je do czysta.
Wyprężyła się mocno w ekstazie, obserwując ruchy jego języka wokół palców. Nie wiedziała jak to możliwe, ale słodki ból w pochwie jeszcze się wzmógł. Wiła się i skręcała na blacie, próbując powstrzymać się od błagania go o zaspokojenie jej.
Jakby wyczuwając jej pragnienie, Malvo chwycił jej nogi i rozchylił je szeroko, obnażając i otwierając ją na swój widok. Gdy wbił wzrok w jej cipkę, niemal warknęła z nadmiaru rozkoszy. Było tak, jakby pożerał ją wzrokiem. Ale w końcu, chwała mu, ukląkł pomiędzy jej udami i ukrył między nimi twarz. Zaczął lizać ją, wodząc językiem od waginy do szczeliny między pośladkami. W tą i z powrotem. Robił to tak wspaniale, że kobieta nie była w stanie powstrzymać płaczu rozkoszy. Była bezsilna, niezdolna się opanować.
Ogarnięta podnieceniem, zaczęła masować swoje piersi, pociągać naprężone sutki, wszystko by tylko jeszcze zwiększyć intensywność własnych uczuć. Wsunął w nią język, zaczął nim intensywnie poruszać. Czuła siłę jego umięśnionych ramion utrzymujących jej uda szeroko otwarte. Mięśnie ją bolały... Ale to było nieistotne. W głębi brzucha czuła rosnący orgazm. Demon był bardzo uzdolniony w kwestii pracy językiem. Czuła go głęboko w sobie, wbijającego się, spijającego jej soki. Gdy wessał do ust jej łechtaczkę, Kiara była pewna że eksploduje na tysiące kawałków.
Złapała go za głowę, popychając jego głowę w rytm wchodzącego w nią języka. Potrzebowała wyzwolenia, ale nie była pewna czy nie zwariuje gdy to nadejdzie. Straciła oddech i rozum, drżąc niebezpiecznie na krawędzi spełnienia. Co jeśli spadnie i nigdy już nie wróci?
Malvo podniósł się, odpychając jej dłonie. Spojrzał w dół na jej ciało, oczy miał całe czarne.
- Błagaj mnie- Uśmiechnął się, a jego wargi zalśniły jej sokami. Zlizał je leniwie końcówką języka.- Błagaj mnie, bym dał ci dojść.
Kiara jęknęła, czując jak jego słowa rozpalają ją jeszcze silniej. Jego kontrola nad nią była słodką torturą. Nigdy wcześniej nie dała żadnemu mężczyźnie nad sobą dominować. Ale dla Malvo, tylko dla niego, gotowała była ustąpić i dać mu czego chce.
- Proszę- Wysapała.
- Powiedz mi co powinienem zrobić. Powiedz, czego chcesz.
Wciąż trzymając jej nogi szeroko rozwarte przesunął ją na krawędź stołu i ustawił się na wprost jej rozpalonej kobiecości. Przycisnął do niej biodra, i przez bawełnę poczuła twardość jego erekcji. Jęknęła boleśnie. Zaczął wykonywać koliste ruchy biodrami, ocierając się o nią.
Kiara załkała, gdy sztywny materiał jeszcze bardziej podrażnił podniecone ciało. Jeśli by tylko nacisnął trochę mocniej, ona znalazłaby w końcu swoje wyzwolenie. Przesunęła się niżej i przycisnęła silnie do niego.
Chichocząc, demon wycofał się.- Jesteś małą rozpustną czarownicą, prawda?
- Tak- Wyjęczała.
- Czego chcesz?
- Chcę, żebyś mnie pieprzył.
- Hmm, naprawdę? Jesteś pewna?
Wiła się na stole, starając się chociaż trochę mocniej otrzeć obolałą cipką o jego spodnie.
- Tak- Syknęła boleśnie.
Przeniósł jedną dłoń między jej uda i przesunął wzdłuż warg sromowych palcem.
Kiara wygięła kręgosłup i zajęczała głośno.
- Czy tak?
- Ach, tak. Więcej.
- I?- Ponowił ruch dłoni.
- Naciskaj to, Podszczypuj. Pociągaj- Sapała ciężko.
Demon nacisnął kciukiem jej łechtaczkę, koliście ja pomasował.- Tak?
- Tak, mocniej.
Nacisnął mocniej i zaczął szybciej masować.
- Tak!
Ledwo mogła mówić, czując uderzenia przyjemności, coraz silniejsze i mocniejsze, promieniujące od jej męczonej cipki na całe ciało. Fala ogarniała ciało dziewczyny.
- Och, Boże!- Wydarła się głośno, gdy przeszył ją orgazm i przelał się przez nią całą. Jej mięśnie spinały się i drżały, a moc krążyła w żyłach, grożąc że ją wkrótce pochłonie.
- Jesteś przepiękna, gdy dochodzisz- Warknął Malvo. Jego spojrzenie było ciemne i niebezpieczne, a przez całe ciało Kiary przeszedł kolejny dreszcz na myśl co on dalej może zrobić.
W końcu orgazm przeminął, zostawiając ją zmęczoną i obolałą. Dziewczyna wzięła głęboki wdech, szykując się na to co miało nadejść dalej. Bo chociaż widziała jak on panuje nad swoim ciałem i mocą, tama musiała w końcu puścić.
Malvo rozsunął rozporek spodni i oswobodził swój członek, który musiał boleśnie odczuć uwięzienie pod ubraniem. Kiara sapnęła widząc jego wymiary. Był szeroki i długi, podobny jak reszta jego ciała. Nigdy jeszcze nie uprawiała seksu z tak dobrze wyposażonym facetem. Ale czego się spodziewała? On nie był zwykłym mężczyzną, ale wielkim księciem Podziemi.
- Nie martw się. Sprawie, że będzie pasował- Przesunął po członku ręką, po czym uścisnął główkę i na końcu zalśniła kropla wilgoci. Zebrał ją na palce i wyciągnął dłoń w kierunku jej ust.
Dziewczyna posłusznie otworzyła wargi, a on przesunął po nich palcami. Wysunęła język i zlizała resztę wilgoci z jego dłoni, robiąc to z wielkim zapałem.
Jęknął nisko, patrząc jak zasysa jego palce. - Bardzo chciałbym byś mi obciągnęła, ale dużo bardziej mam ochotę cię teraz wypieprzyć.
Trzymając penisa w dłoni, umieścił go pomiędzy jej udami, pocierając nim w dół i górę jej wilgotnej szparki. Wsunął główkę do wejścia jej pochwy i pchnął lekko, a potem wycofał się.
- Rozłóż nogi. Rozszerz je tak mocno, jak to tylko możliwe. Chcę, widzieć jak mój fiut wbija się w ciebie.
Kiara nie mogła zrobić nic innego, jak tylko posłuchać. Jego słowa i wirująca energia kontrolowały ją. Jej poddanie było kompletne. Mógł zrobić z nią co chciał. Nie mogła go powstrzymać. Jej aura otworzyła się i go zaakceptowała. Wirowała wokół nich, przemieszczała się, wpływała potężnie na zmysły...
Otaczając rękami kolana, zgięła nogi i pociągnęła je do góry, niemal dotykając powierzchnią ud piersi. Czuła jak szeroko i całkowicie się otworzyła. Krople jej własnych soków wypłynęły z pochwy i spłynęły w dół, prosto pomiędzy pośladki. Nigdy nie czuła się taka swawolna, taka rozpalona i gwałtowna. Było tak, jakby nagle jej cipka zyskała własną osobowość i przejęła nad nią całkowitą kontrolę. Ważna byłą tylko cielesna satysfakcja, rozsądek był nieistotny.
Malvo trzymał w jednej dłoni penisa, drugą rękę wyciągnął i delikatnie zwilżył wargi sromowe jej własną wilgocią. Skręcała się pod tym dotykiem, nadal obolała po poprzednim orgazmie. Ale szybko ból przeszedł w przyjemność i przestała się kręcić... Zaczął wsuwać w nią penisa, powoli, zatrzymując się co chwila.
Rozciągnęła się, wpuszczając go do swojego ciała, otoczyła ciasnym uściskiem. Szybko wniknął w nią na całą długość, twardy i gorący. Bała się poruszyć, czując kolejny orgazm rozkwitający w jej wnętrzu. Bała się poruszyć, z obawy, że całkiem się zatraci. Nikt nigdy nie sprawił do tej pory, by czuła się taka zagrożona i taka otwarta.
Gdy tylko demon zaczął się w niej poruszać, przeniósł kciuk w dół na jej łechtaczkę, by ją masować. Wsuwał i wysuwał z niej członka, poruszając się posuwistymi, powolnymi ruchami. Zęby miał mocno zaciśnięte- Kiara widziała ile kosztuje go walka z samokontrolą. Patrzyła w jego spoconą twarz, nie mogąc oderwać spojrzenia od mrocznych oczu.
Gdy fala silnej rozkoszy przepłynęła przez nią, zamknęła oczy. Jej ciało zaczęło drżeć, wyczuwając że zbliża się kolejna chwila ulgi.
- Otwórz oczy- Rozkazał Malvo napiętym głosem.
Powoli uchyliła powieki. Mięśnie szczęki mu drżały i poczuła chęć sięgnięcia go nich i pogłaskania. Wyglądał jak człowiek z misją. A misją tą było wypieprzyć ją. Odwalał naprawdę kawał ostrej roboty.
- Chcę byś patrzyła na mnie, gdy cię posuwam- Warknął, zwiększając tempo pchnięć, podobnie jak siłę stymulacji łechtaczki.
Kiara dyszała, czując jak jej mięśnie naprężają się wokół niego. Mogła czuć szybko zbliżający się orgazm. Oddech uwiązł jej w gardle. Nie mogła sobie z tym poradzić. To było zbyt wiele. Zbyt wiele uczuć bombardowało ją w tym samym czasie. Czuła jakby dusiła się powodu braku tlenu.
Puściła nogi.- Nie mogę. Nie dam rady- Wysapała.
Zdeterminowany, chwycił jej uda i rozłożył szeroko, więżąc ją w miejscu. - Och, myślę, że możesz.
Kręciła bezradnie głową na boki, jęcząc.- Nie mogę. Nie dam rady więcej. Jesteś.. zbyt wiele.
Powoli wysunął z niej penisa, po czym wbił go mocno.. I znów i znów... Kiara dyszała coraz mocniej, tracąc oddech z powodu mieszaniny bólu i przyjemności jaką jej dawał kochanek. Poruszał się szybko i twardo. Wbijając palce w ciało na jej nogach, przyspieszył tempo. Wbijał się w nią raz za razem, pot spływał mu po szyi i twarzy, spływając na jej brzuch.
Wreszcie przestała się kontrolować i walczyć z przyjemnością, pozwoliła jej zalewać się bez przeszkód. Zapłakała głośno, gdy kolejny piekący orgazm przeszył jej ciało, spychając ją z krawędzi w przepaść.
Z głębokim, gardłowym jękiem, demon znalazł swoją ulgę. Opadając do przodu, złapał ją za ramiona i, zanurzywszy twarz między jej piersi, doszedł. Potężny ładunek energetyczny przeszył ciało dziewczyny, gdy wystrzelił we wnętrzu jej ciała, pozostając pustym i zmęczonym.
co to za książka????
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|